Как использовать старинные фотографии в мирных целях

3/11/2016


Последняя книга Яцека Денела "Fotoplastikon" – это коллекция из ста миниатюр, сопровождающих прозаические старые фотографии, найденные автором на блошиных рынках и в антикварных магазинах. Фотография это искусство магии – говорит Dehnel – как и всякое искусство. Хорошей книге удается сделать жизнь более совершенной, чем реальная, а отличное изображение может буквально зацепить зрителя.

Денел фокусируется в "Fotoplastikonie" на анонимных лицах, странных объектах и элементах ландшафта, чтобы рассказать наполовину реальные, наполовину фантастические истории. Текст раздвигает рамку паспарту и одушевляет мир, изображенный на фотографиях. Приближает обычаи прошлых эпох дотошными описаниями и моделированием языка. Все это дает обильную пищу эрудиции и чувствительности читателя.

...а на стр. 96 – внезапный Żytomierz, atelier Dekadence, Wielka Berdyczowską, Dubravsky, rue Michailovskaya,  litograf Pokornyj, A.Volski...




















...

...

















Żytomierz: hotel, bram czteiy ułomki, klasztorów dziewięć i gdzieniegdzie domki. I w tym wszystkim on, któiy podkręciwszy wąsa, zaczesawszy włosy i wpiąwszy w klapę znaczek towarzystwa śpiewaczego „Lira” lub innej pożytecznej instytucji, udał się do miejscowego atelier w celu uzyskania konterfektu własnego na ozdobnym kartoniku. Mija hotel, bramę — tak to sobie wyobrażam, nie mając pojęcia, jak może wyglądać cokolwiek w Żytomierzu, ani teraz, ani wtedy — mija klasztor, może i dwa klasztory, domki, jak wiadomo, gdzieniegdzie, skręca w Wielką Berdyczowską i wchodzi do kamienicy jakichś Krajskich, którzy wynajmują jakiś lokal jakiemuś R.A. (bo taki monogram tłoczy się na kartoniku obok niezbyt ortograficznego napisu Photographie Dekadence), a dawniej — Suchozanietowi, któiy zdążył już odejść na emeryturę albo umrzeć.

Czemu do Dekadence zaszedł? Czy w Żytomierzu nie było innych atelier? Były, z pewnością. A.Volski - jak pisał na swoim kartoniku — w Gitomir działał. W tym samym Gitomir uprawiał szlachetny zawód fotografa niejaki N.S. Dubravsky, rue Michailovskaya, co obwieszcza winietka, którą w Odessie odbił litograf Pokornyj, I. Pokornyj. A zatem niekoniecznie Dekadence i Wielka Berdyczowską, może być Michajłowska, u Dubrawskiego. Ale on do Dekadence się wybrał. Może blisko mu było, może w okolicach Wielkiej Berdyczowskiej albo i na samej Wielkiej Berdyczow- skiej mieszkał (skoro wielka, to i szanse spore, że właśnie tam, a nie gdzie indziej, choćby i na Michajłowskiej) i miał tam o rzut melonikiem? Może przypadkiem był w okolicy w zupełnie innych sprawach i z głupia frant wstąpił? A może przepadał za tym właśnie atelier, może tam miał w zwyczaju chodzić i przez całe miasto nadkładać drogi, byle tam, u R. A. się „zdjąć”?

Ale nawet jeśli było jakoś tak, zostało z niego tak mało, że każdy szczegół jest na wagę złota i możemy sobie roić. Specjalnie wybrał to, nie inne atelier, specjalnie tu, w zakładzie z błędem ortograficznym w nazwie, się ustawił przed czarną skrzynką, która przechowała go razem z nazwą, błędem, secesyjną winietkąz cwietoczkiem, krawatem, okularami, zaczesem. I która mówi: jakież dekadencje u nas, w Żytomierzu, kpiny z dekadencji, a nie dekadencja. A on patrzy czujnie zza okularów i waży: chociaż życie u nas nic nie warte, to ewiva, jednak; właśnie tu, na rozgdakanych przedmieściach, w skisłej atmosferze prowincji, z dala od ożywczych prądów, w pułapce między jadalnią, sypialnią a salonikiem, pod lepami na muchy, w marzeniach, że dekadence i Gitomir przemienią nas i to miasto w lepszych ludzi i lepsze miejsce, jest to, czego nie przyniesie żaden absynt i paryski wieczór. To my się kończymy. Bezpowrotnie.








You Might Also Like

0 коммент.

Flickr